Ostatni dzień Twojego życia cz.I/II

autorem artykułu jest Nikodem Marszałek

„Celem każdej istoty ludzkiej jest osiągnąć to, co zakryte zostało przez codzienną rutynę”
Nikodem Marszałek


Możesz nie wierzyć w przytoczoną niżej historię i powiedzieć – to fikcja. I wiesz co? - masz rację. Jeśli wierzysz, że to stało się naprawdę - też masz rację. Dla mnie nie ma to żadnego znaczenia, jednakże będzie to dla Ciebie istotne dopiero w dalekiej przyszłości.
Dzisiaj moje życie jest zupełnie inne. Może życie samo w sobie jest takie samo, ale ja każdego dnia działam, myślę i zachowuję się jakby to był ostatni dzień mojego życia, bo kiedyś wierzyłem, że tak właśnie jest.


Po kolejnym powrocie z długiej podróży przepełnionej nauką, zdobywaniem doświadczenia i medytacjami w ciszy, myślałem nad ludźmi, których poznałem: Portugalczycy, Hiszpanie, Irlandczycy, Anglicy, Francuzi oraz Szwajcarzy byli tak blisko, a jednak daleko (ze swoim myśleniem, podejściem do życia oraz wyznawanymi wartościami), budzili mój zachwyt, ale także wątpliwość: co w Europie nas tak bardzo różni? Ja nie widzę różnic, więc dlaczego tak często się o nich mówi.

Po tygodniu przebywania w domu, pewnej nocy obudziłem się zlany potem, okazało się, że mam gorączkę. Rano wystąpił katar i bóle głowy nie do wytrzymania.
Znajomy ordynator szpitala przed każdym mym wyjazdem powtarzał:
- Zaszczep się i zabierz ze sobą kilka leków.
- Oczywiście Grzesiu, dzięki, ale przecież wiesz, że sprowadzam naturalne witaminy z USA, nic nie może się stać.
- To nic Ci nie pomoże, jeśli wirus Cię zaatakuje.
- Nie Grzesiu, dzięki.
Po tygodniu żona przekonała mnie, aby pójść do lekarza.
Lekarz stwierdził zapalenie gardła i zwykły katar:
- Kilka leków wspomagających, antybiotyk i będzie pan zdrów - rzekł kierownik przychodni.
Po dwóch tygodniach z powodu nasilających się bólów głowy, duszności oraz kaszlu, byłem zmuszony do ponownej wizyty.
- Witam pana. Stan się pogorszył? Musi pan dostać mocniejsze leki, dobrze się pan czuł, nie było wymiotów?
- Panie doktorze wymiocin nie było, ale nie czuję się dobrze.
- Proszę tutaj są nowe lekarstwa i antybiotyk.
- Doktorze, będę z panem szczery: nie mogę myśleć, spać w nocy, gdzieś się ulotniła bystrość umysłu.
- Jest pan młody, będzie pan zdrowy, te leki na pewno panu pomogą.
- Może jakieś skierowanie na specjalistyczne badanie?
- Proszę pana, czy podważa pan moją diagnozę? Jeśli choroba nie ustąpi, proszę przyjść za dwa tygodnie.
- Nie podważam, ale stać mnie żeby opłacić sobie wszystkie badania, proszę dać mi skierowanie albo powiedzieć co należy zrobić w tej sytuacji, to już trwa prawie miesiąc i czuję się coraz słabszy, jak bym miał 80 lat (chociaż patrząc na moją 87 letnią babcię, która biega i jest w pełni sił, czuję się jak 200 letni mężczyzna).
- Nie wątpię, ale proszę się nie przejmować, będzie lepiej.(zaciskając usta wyszedłem)


Od pierwszej wizyty minął miesiąc, poszedłem trzeci raz do lekarza z tymi samymi dolegliwościami: ogromnym bólem głowy, dusznościami i atakami kaszlu. Tym razem w myśl: „jeśli coś zdarza się raz, jest małe prawdopodobieństwo, że zdarzy się drugi, ale jeśli coś zdarza się dwa razy jest duże prawdopodobieństwo, że zdarzy się i trzeci raz.” Poszedłem do innego lekarza w tej samej przychodni:
- Pan nie może tu być, to jest trzecia wizyta, proszę pójść do swojego lekarza!
- Jestem u pani widocznie z jakiegoś powodu, pani wie jakiego!
- Dobrze, proszę nie filozofować, co panu dolega?
- Zakończyłem właśnie którąś z kolei kurację lekami, a głowa mnie nadal boli, kaszlę, czasem nie mogę wziąć oddechu, czuję się zmęczony i nie potrafię myśleć, schudłem 8 kilogramów.
- Czy kierownik zlecił panu zrobienie podstawowych badań?
- Nie pani doktor.
- Więc czy może pan kupić lekki homeopatyczne? Nie chcę pana truć ponownie chemią.
- Oczywiście, dziękuję.
- Proszę przyjść za tydzień na kontrolę, ale koniecznie do mnie!
W tym czasie przyjaciel Grzegorz dowiedział się, że byłem u każdego lekarza tylko nie u niego.
- Duma Cię rozpiera? Dlaczego nie mówisz, że tak długo chorujesz?
- Grzegorz, dzięki już prawie jestem zdrowy.
- Tak, a spirometr był? Prześwietlenie, badanie krwi?
- Nie, nie, dostałem leki, tym razem homeopatyczne. Chyba jest lepiej.
- Musisz mieć zrobione kompleksowe badania, bo nigdy nie wyzdrowiejesz.
Prawdopodobnie po reakcji przyjaciela, wchodząc na umówioną kontrolę do pani doktor usłyszałem:
- Proszę przejść do pana kierownika, on pana zbada.


U kierownika.
- Panie Marszałek, proszę, tu jest skierowanie na prześwietlenie płuc, teraz zrobimy spirometr, badanie krwi oraz pójdzie pan do laryngologa i będzie pan miał zrobione wymazy.
- To wszystko dzisiaj? Co się stało?
- Pan sobie oczywiście żartuje, proszę tutaj są skierowania. Jak odbierze pan wyniki, proszę przyjść do mnie. I wie pan - nie lubię jak pacjent chodzi po całej przychodni i mi umniejsza.
- Słucham, to jakieś nieporozumienie.
- Do widzenia panu.
Usiadłem w przychodni i pomyślałem. To jest jakiś cud? Dlaczego kierownik przychodni skierował mnie na badania, gdzie nowe leki? Zadzwoniłem do Grzegorza, aby dowiedzieć się, czy cud nie był stworzony przez przyjaciół:
- Słuchaj czy interweniowałeś w przychodni, w której próbuję się wyleczyć?
- Nie, czekałem kiedy pojawisz się u mnie? Twoja żona zadzwoniła do waszego prawnika!
- Prawnika powiadasz, no to będzie kłopot.
Po dwóch tygodniach, mając wszystkie wyniki w ręku, spotkałem się ponownie z kierownikiem przychodni. To, co usłyszałem zmieniło mój obraz świata, a raczej jego chwilowe postrzeganie:
- Jest o panu głośno w naszej przychodni panie Marszałek.
- Proszę do mnie mówić Niko, panie… Jasiu.
- Doktorze proszę, wracając do pana wyników, czy konsultował się pan z kimś z zewnątrz?
- Nie doktorze.
(po krótkiej chwili, oglądając wyniki, doktor wyszedł i wrócił z drugim lekarzem)
- No, niestety mamy złe wiadomości.
- Nie rozumiem.
- Wie pan, nawet panu pieniądze nie pomogą.
- Czy ja panu coś zrobiłem, panie Jasiu?
- Jest pan niecierpliwy i nie wierzy w lekarzy, którzy pana leczą.
- Leczą to wielkie słowo panie Jasiu. Rozumiem, że źle została odebrana moja trzecia wizyta u pana pracownika. Doktor wie, że kaszlę ponad dwa miesiące (może nawet dłużej, moje wyjazdy i przebywanie wśród różnych kultur mogły spowodować moją chorobę). Dzisiaj, po dwóch miesiącach siedzę tutaj, słaby, ale mający wolę i chęć życia.
- To dobrze, że ma pan wolę życia, bo panu już go dużo nie zostało.


- Słucham? Mści się pan, małżonka pana zostawiła? Prowadzę prywatne konsultacje, zapraszam!
- Niech pan posłucha. To jest specjalista z naszej przychodni, on wszystko wyjaśni. Już mając połowę pana wyników spekulowaliśmy co panu dolega.
- Mieliście problem? Myślałem, że lekarz wie co robi?
- Wie pan co to jest przewlekła obturacyjna płuc?
- Jasiu, czy ja się pytam co oznacza neutrino mionowe?
- Ja panu przekazuję istotną, wręcz śmiertelną wiadomość, a pan nic sobie z tego nie robi.
- Mam taki zwyczaj, na razie ta informacja nie oznacza dla mnie nic, bo nie jest potwierdzona w żaden sposób.
- Jak to nie jest potwierdzona? Wie pan nie miałem takiego przypadku już od 20 lat. Proszę pana, są dwie przyczyny, jedna z nich to genetycznie obciążone płuca. Czy pana ojciec miał problem z płucami w pana wieku?
- Tak zgadza się, leżał w szpitalu właśnie na płuca.
- To jest jedna sprawa, druga to niedobór antytrypsyny, która niszczy pewne enzymy. Dostanie pan skierowanie do lekarza specjalisty i proszę się przygotować na długi pobyt w szpitalu.
- Mój stan będzie się pogarszał?
- Drogi panie Niko, nie wiem. Nie potrafimy wyleczyć tej choroby, nie wiemy dużo o niej, wiemy, że jest śmiertelna i są pewne leki, które przedłużają życie, ale wszystko jest w fazie badań.
- Pan doktor oczywiście żartuje i to jest efekt urażonej dumy?
- Proszę spotkać się z tym konkretnym specjalistą, on już będzie miał pana kartotekę.
- Tak też uczynię Jasiu!


Po wyjściu usiadłem w holu i zacząłem myśleć. Doktor podał mało faktów i informacji, zadzwoniłem od razu do Grzegorza:
- Grzegorz, kierownik powiedział mi, że mam jakąś obturację płucną.
- To jest poważna diagnoza, zresztą nie mógł jej podać lekarz w przychodni chyba, że… Ty nigdy nie paliłeś, to niemożliwe. Przyjedź do mnie z tymi wynikami.
- Dostałem również skierowanie do specjalisty [nazwisko], co o nim myślisz?
- Osobiście nie znam, jednak to dobry specjalista. Zaraz jak będziesz coś więcej wiedział, zadzwoń do mnie.
Na drugi dzień, będąc u lekarza specjalisty, wszystko się powtórzyło z większą ilością danych i informacji. Idealnie zostałem przekonany, że umrę.
Dano mi oczywiście szansę - leki, które kosztują kilka tysięcy złotych, a tak naprawdę nie działają.
- Panie doktorze ciężko mi się oddycha, cały czas kaszlę. Już prawie dwa miesiące jestem wyłączony z jakiejkolwiek działalności społecznej.
- Proszę jutro przyjechać do nas na oddział, będzie pan leżał z chorymi śmiertelnie. Wie pan, ja nic nie będę ukrywał, samopoczucie to jest najmniejszy z pana problemów. Ten stan będzie się pogarszał, uprzedzając pana pytanie nie wiemy jak długo, może 3 miesiące, pół roku, może kilka lat?
- Sugeruje pan, że nie jestem w stanie racjonalnie i błyskotliwie myśleć i będzie to trwało do końca moich dni? Przecież jesteście lekarzami na miłość boską.
- Lekarzami tak, ale nie Bogami. Przykro mi.
Wyszedłem trzaskając drzwiami. Wsiadając do samochodu puściłem radio na cały głos. Tak pierwsze, ważne skojarzenie zostało zapamiętane przez utwór muzyczny „Luminous – Make it happen”, a następnie „Lascia” z albumu Cafe Del Mar Aria vol.3. Chyba siedziałem w samochodzie zbyt długo, bo podjechał patrol policji. „No tak” - pomyślałem, „nawet człowiek nie może pomyśleć, rozczulić się, przekląć siebie i Stwórcę”.
Panowie po krótkiej rozmowie zrozumieli moją sytuację i odjechali. „Mój koniec ma być rozmyślaniem o końcu? Przecież ja jeszcze nie zacząłem. Hej, chwila, czy tu czasem nie ma Szymona Majewskiego i kamer? Chcą zabić największego optymistę w Polsce? Tak, to jest jakiś test!” Niestety nie było kamer, były przekonywujące mnie fakty, wykresy i analizy dwóch lekarzy oraz choroba, która dawała o sobie znać.

c.d.n.

Ostatni dzień Twojego życia cz.II/II




--
Więcej artykułów na stronie autora:
CentrumRozwoju.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

© 2008 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode