Ostatni dzień Twojego życia cz.II/II

autorem artykułu jest Nikodem Marszałek

c.d.

Zadzwoniłem do domu, aby po raz pierwszy być posłańcem złej nowiny:
- Patrycja, jutro mam być w szpitalu, przygotuj moje rzeczy, nie wiem czy wrócę.
- Byłeś u Grzegorza? Dopóki do niego nie pojedziesz, ja w nic nie uwierzę.
- Już i tak jest za późno.
- Nikodem nie żartuj, pojedziemy jutro do Grzegorza, aby zobaczył Twoje wyniki i popytał się swoich przyjaciół.
- Rób co chcesz, Ty nawet nie wiesz jak ja się czuję, to jest wprost nie do opisania. Jesteś, a za chwilę Cię może nie być. Nie mogę nawet pisać, mówić, prosto stać, jestem bardzo zmęczony.
- Wykupiłam Ci leki wzmacniające, będzie dobrze. Posłuchaj mnie, to jeszcze nie jest pewne, w takich przypadkach trzeba się skonsultować z kilkoma lekarzami.
- O przejęłaś rolę optymisty, zawsze mówiłem, że to decyzja, a nie cecha charakteru.
Rodzina wydzwaniała do mnie co kilka minut, przyjeżdżali dawni znajomi, koledzy i koleżanki – wszyscy byli wzruszeni, oprócz racjonalnego Grzegorza. Pomyślałem - jak szybko „zabijająca” informacja jest przekazywana. Był akcent pozytywny – otrzymana w tym czasie miłość.

W szpitalu wytrzymałem jeden dzień, po zrobieniu dwóch zabiegów, poprosiłem o wypisanie:
- Główne badanie zostało już przeprowadzone, może pan pojechać do domu, będzie do pana przyjeżdżać pielęgniarka.
- Dobrze doktorze, nigdzie się nie wybieram.
- Dokładniejsze wyniki będą za parę dni.
W mieszkaniu, patrząc na to czego dokonałem, czego jeszcze nie zrobiłem i jak wielkie projekty czekają na zrealizowanie, delektowałem się muzyką. Muzyka zawsze mnie uspokajała i motywowała. Akurat leciał utwór Pat'a Metheny'ego - „Sueno Con Mexico”, a następnie utwór, którego słucham zawsze przed przemowami: Zilent Zpott – „Harisson City”.
Po tej krótkiej chwili odpaliła setka tak mocnych „kotwic”, że z dziwną przyjemnością w kilka dni, prawie bez snu napisałem "Czarne nieznane drzwi","Stracone dni","Pełen Sukces" oraz opowiadanie motywacyjne. Po dwudziestu dniach rozbudowałem swoje dwie książki: „Motywacja bez granic” oraz „Odrodzenie Feniksa” .

Jednakże w tym okresie były negatywne aspekty: umniejszałem, bluzgałem, przeklinałem na świat i bliskich ludzi. Byłem frustratem, a zarazem najbardziej kreatywną osobą na kuli ziemskiej.
Po miesiącu, przy pogarszającym się stanie, opracowałem dwa szkolenia (które istnieją gdzieś w przestrzeni kosmicznej pomiędzy atomem a magnesem dysku twardego).
W tym czasie Grzegorz kazał mi zrobić dodatkowe badania w swoim szpitalu oraz odstawić leki przeciwbólowe.
Każdego dnia kładłem się do łóżka z myślą, że mogę widzieć ostatni raz moją córkę, ostatni raz moją żonę, ostatni raz zachodzące słońce. Mogę ostatni raz coś napisać i powiedzieć. Gdy ogarniało mnie zniechęcenie powtarzałem sobie: „jeszcze nie teraz, wytrzymaj, daj z siebie wszystko”. Ponownie muzyka dodawała mi sił „Rue De Soleil – Dreaming of…”
Dlaczego nie żyłem tak wcześniej? Wiem, że nie mam dużo czasu, dlatego wykorzystam wszystko to, co mam. Od tamtych dni aż po dziś dzień kładę się spać o godzinie 23 i wstaje o 4 rano. Przestałem publicznie mówić i gdziekolwiek się pojawiać, na ścianach wypisałem najlepsze cytaty i definicje, które budowały moją osobowość w młodości, wierząc, że wszystko się ułoży.

Po kilku tygodniach, gdy Grzegorz przekazał mi pozytywną informację, frustracja minęła. Lekarz specjalista był najlepszym przyjacielem Jasia – kierownika przychodni. W następnych dniach Grzegorz potwierdził to, co przypuszczał - zostałem oszukany.
- Niko to jest wierutne kłamstwo, genetycznie masz pewne predyspozycje do chorób płuc, ale Ty nigdy nie paliłeś, Twój ojciec jest zdrowy i nadal żyje. Konsultowałem to z trzema specjalistami. Przepraszam Cię tylko, że trwało to tak długo, jesteś zdrowy, może nie całkiem, ale teraz wiemy co Ci dolega. Jesteś odwodniony i masz pewien typ bakterii w układzie oddechowym.
- [milczałem]
- Nie wiem jakie badania Ci robili w przychodni i szpitalu, ale te zabiegi są bardzo bolesne, a Ty mówiłeś tylko o zastrzykach. Byłeś na Ukrainie i w Rosji rok temu, masz efekt. Ten szczep bakterii rozwija się długo, wrócisz za miesiąc do dawnej formy.

Po kilku dniach zadzwoniłem szybko do prawnika i miejscowego „osiłka”.
- Witam panie Jasiu.
- O lepiej się pan czuje, a Ci panowie obok to kto?
- Jasiu, Jasiu myślałem o tym dniu długo. Gdybym nie miał znajomości i wiedzy na temat umysłu, prawdopodobnie byłbym martwy, zostawiłbym żonę i córkę. Miałby pan młodego, ambitnego człowieka na sumieniu, przepraszam - w pańskim odczuciu zbyt ambitnego, bo myślącego. Wiesz Jasiu dałeś mi więcej niż setki szkoleń, które ukończyłem, tysiące książek, które przeczytałem i osobistości, które poznałem. Ty siedząc tutaj każdego dnia popchnąłeś mnie bardziej niż jakakolwiek znana ludzkości technika i wiedza. Jesteś Jasiu geniuszem. Jak Ci się odwdzięczę?
- Nie rozumiem.
- To jest mój prawnik, a to dwóch miejscowych siłaczy. Oni tutaj są po to, abyś nie popełnił tego błędu drugi raz. Jasiu masz wolny wybór z kim chcesz rozmawiać.
- Ja po policję zadzwonię, niech pan się wynosi!
- Prawnik wstał i powiedział - „Tam gdzie są emocje, nie ma logiki, jak mawia pan Marszałek, lepiej dla nas, aby była tu policja.”
- Przepraszam panie Nikodemie, załatwmy to jak cywilizowani ludzie. Pana wyniki…
- Psiiii niech pan się uspokoi, jak pan mógł to zrobić? Każdemu pacjentowi pan wmawia chorobę śmiertelną i namawia do tego procederu znajomych. Jak sobie to wyobrażałeś? Kiedy chciałeś powiedzieć całą prawdę? Wyobraź sobie, że przychodzi do Ciebie przemiły 70 letni człowiek, który nie ma pieniędzy, jest schorowany i jedyną osobą, z którą rozmawia jest pani sprzedająca chleb. Pomimo wielu wizyt jego stan by się pogarszał, a Ty nadal swoje: „proszę wziąć te leki, będzie lepiej”.
- Jasiu, widzisz, nagle ten człowiek myśli sobie: „pójdę do innego lekarza, może on coś poradzi?” Miał prawo tak pomyśleć, zna pan zapewne piramidę Maslow'a i opisane tam potrzeby?
- Oczywiście.
- Ty słysząc, że ten pacjent jest u pana kolegi i wypowiada takie słowa: „główny lekarz to nie jest profesjonalista,tylko osoba, która eksperymentuje”, bardzo się zezłościłeś. Ten wspaniały człowiek miał główną potrzebę czuć się dobrze, a co najważniejsze przeżyć. Twoja urażona duma automatycznie podsunęła pomysł. Koleżanka niżej w hierarchii nie miała wyboru i skierowała tego pana z powrotem do Ciebie, abyś mógł kopnąć jak najmocniej potrafisz.
Jasiu sprawdziłeś kim jest ten pan i czym się zajmuje? Postanowiłeś zagrać w szachy i trafiłeś w sedno. Położyłeś zawodowego „motywatora” na łopatki, ale wiesz na jaki czas? Na jeden dzień! W ciągu tego dnia zebrałem nieograniczone pokłady energii i wyskoczyłem jak z trampoliny, gdybym był opisywanym, starszym człowiekiem, leżałbym martwy. Dalszej historii nie usłyszysz. Twoim zmartwieniem będzie w przyszłości napisany artykuł i dziennikarze proszący o Twoje namiary.

Z osobistą misją: „nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe” musiałem zapomnieć o zaistniałej sytuacji. Prawnik porozmawiał z tym człowiekiem, a dwaj rośli mężczyźni zostawili odcisk na umyśle tego szalonego człowieka.


Zakończenie

Kiedy wyszedłem z gabinetu specjalisty, powiedziałem: „Tak mało zrobiłem, nie wykorzystałem w pełni swoich talentów, a werset 25:15 z Ewangelii wg św. Mateusza będzie mnie nękał do końca moich dni”. Na szczęście w tym okresie swojego życia dałem z siebie wszystko, mimo że było to pół roku temu i większość emocji i złość odeszła, dzisiaj nadal daję z siebie wszystko. Ważnym pytaniem jest: czy Ty dajesz z siebie wszystko, czy może odkładasz swoje plany na później? Kochasz i troszczysz się o bliskich, czy może masz jeszcze czas? Nie oszukuj się, takich szalonych lekarzy nie ma dużo. Dałem wtedy z siebie wszystko, daje z siebie wszystko dzisiaj. Czy to jest ważne? Nie tak ważne jak Twoje życie. Nadzy się rodzimy i nadzy umieramy, ale na wszystkie siły uniwersum, pozostaw coś po sobie.


Zadanie

Gdy już wszyscy będą spali, połóż się na ziemi i przykryj całe swoje ciało kocem (łącznie z głową i stopami). Wyobraź sobie, że umarłeś. Twoja żona rano budząc się, widzi Twoje zwłoki, zmieszana płacze i woła dzieci lub sąsiadów. Po kilku chwilach na miejscu jest policja, karetka oraz zakład pogrzebowy. Po dwóch dniach, Twoje ciało umyte i ubrane, pracownicy zakładu pogrzebowego, wkładają do nowego domu – trumny. W kościele dotykasz i mówisz do swoich bliskich, jednak nikt Cię nie słyszy. Gdy trumna leży w kaplicy i poszczególne osoby podchodzą do Ciebie, co mówią w swoich sercach?

Nagle podchodzi czterech panów i zamyka wieko trumny. Już nigdy, nikt nie zobaczy Twojej twarzy na żywo. Najgorsza chwila dopiero przed Tobą. Procesja w bardzo wolnym tempie zbliża się do cmentarza, zauważasz dół w którym na zawsze będziesz pochowany. Twoje całe jestestwo poczuło uderzenie drewna o ziemię. „Nie, to nie może być koniec, to nie jest koniec, otwórzcie trumnę, przecież ja żyję. Ja tu jestem.”

Osoba duchowna ostatni raz prosi Pana o przebaczenie Twoich win, zrzuca kilka gram ziemi mówiąc: „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Rodzina dalsza i bliższa, przyjaciele i wrogowie rzucają kwiaty na trumnę. Każde takie uderzenie kwiatów o drewno to jak cios w plecy. Słyszysz płacz swoich bliskich i kondolencje składane Twojej matce, ojcu, małżonce i dzieciom.

W jednej chwili nastaje jasność i pojawia się anioł mówiąc:
- Widziałeś swoich bliskich ostatni raz, ostatni raz także ich słyszałeś, zapamiętaj tę chwilę na zawsze, bo nigdy więcej ich nie spotkasz.
- Dlaczego nie spotkam? Jestem katolikiem, wierzę w Boga, przecież istnieje lepszy świat?
- Anioł odpowiada – Tak istnieje lepszy świat, ale Ty go nie ujrzysz.
- Dlaczego?
- Ponieważ nijak żyłeś na tym świecie, wiem także, że Twoje serce ukrywa nieosiągnięte marzenia oraz niezrealizowane plany.
- Zgadza się. Myślałem, że będę żyć wiecznie. Wiem dopiero teraz jakim głupcem byłem, dawałem światu 1/10 tego, na co praktycznie było mnie stać, robiłem wszystko byle jak, tak aby przeżyć. Ostatni raz małżonkę czule przytuliłem kilka miesięcy temu, obiecałem dzieciom wyjazd, niestety przez natłok pracy musieliśmy o nim zapomnieć. Tak, teraz sobie przypomniałem, jak fantastycznie zareagowały dzieci, jakie były wyrozumiałe. Jak wspaniale wychowała je moja żona.
- Anioł w uniesieniu rzekł - To jest najlepszy żal za grzechy. Dostaniesz ostatnią szansę, obudź się i żyj tak, jakby to był Twój ostatni dzień życia, a koc, którym zostałeś przykryty, spal.
- Dziękuję Ci bardzo aniele. Będę wcześniej wstawał, będę żył, tworzył, walczył. Koniec z egoistycznym człowiekiem, spojrzę na swoją rodzinę i bliskich pod innym kątem. W pracy i na co dzień dam z siebie wszystko i jeszcze więcej. Nigdy nie sprzedam swoich marzeń i będę żył jakby to był ostatni dzień mojego życia.


„...bo nie znacie dnia ani godziny”
(Mt 25:13)

P.S.
Mówi się, że niezwykłe historie są udziałem niezwykłych ludzi. Ja mówię, że niezwykłość polega na odczuciu zimnego powiewu śmierci i przeżyciu go.

Do zobaczenia na szczycie
Nikodem Marszałek


--
Więcej artykułów na stronie autora:
CentrumRozwoju.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

 

© 2008 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode