Przepowiednia bogatego ojca

Rozdział 2
Przepisy, które zmieniły świat


Bogaty ojciec, Michał i ja poszliśmy na lunch do naszej ulubionej chińskiej restauracji. Jak zwykle, restauracja była bardzo zatłoczona, ponieważ znana była ze smacznego jedzenia, szybkiej obsługi i dobrych cen. Czekaliśmy tylko kilka minut, zanim zwolnił się stolik, który został szybko uprzątnięty przez naszego ulubionego kelnera, podczas gdy my zajmowaliśmy miejsca.

Gdy tak siedzieliśmy, przeglądając menu, bogaty ojciec powiedział do mnie:

– Większość ludzi nie zgromadzi wystarczająco dużo pieniędzy na własną emeryturę. Byłbym nawet skłonny się założyć, że większość osób obecnych teraz w tej restauracji nigdy nie będzie mogła przejść na emeryturę z tego prostego powodu, że nie mają ani grosza w swoich planach emerytalnych.

– Masz na myśli ludzi, którzy tu pracują? – zapytał Michał. – Ludzi takich jak nasz kelner czy obsługę kuchni na zapleczu?

– Nie tylko pracownicy restauracji, ale także stołujący się tu dyrektorzy w garniturach i krawatach nie będą mieli ani grosza albo będą mieli zbyt mało, żeby móc przejść na emeryturę. Większość ludzi znajdujących się w tym pomieszczeniu nigdy nie będzie mogła pozwolić sobie na rentierstwo.

– Większość? – zdziwiłem się. – Czy nie lepiej byłoby powiedzieć niektórzy, aniżeli większość?

– Nie – odparł bogaty ojciec. – Uważam, że lepszym słowem jest większość, a nie niektórzy.

– Jak to możliwe? – drążyłem dalej. – Wydaje się, że wielu z nich ma dobre posady. Dobrze się ubierają i wyglądają na dość inteligentnych.

– Pamiętasz, jak ci mówiłem o przepisach ERISA? – zapytał bogaty ojciec.

– Jak przez mgłę – odpowiedziałem. – Kilkakrotnie o tym wspominałeś. Po prostu nie do końca rozumiałem, o co ci chodziło i dlaczego te przepisy są tak istotne.

– Ludzie nie zdają sobie sprawy z ich wagi – stwierdził bogaty ojciec. – Miną lata, zanim zauważą efekty tej zmiany w prawie.

– Czym jest ta zmiana i dlaczego została wprowadzona? – zapytałem.

– Dobre pytanie – pochwalił bogaty ojciec. – Po pierwsze, ERISA to skrót od Employee Retirement Income Security Act (Ustawa o zabezpieczeniu emerytalnym pracowników). Ustawa ta umożliwiła powstanie planów emerytalnych. Nie zwróciłem na nią uwagi w momencie jej uchwalania, ale krótko po tym moi księgowi i prawnicy zaczęli radzić mi, jakich zmian powinienem dokonać w moim biznesie. Wprowadzając te zmiany w życie, zacząłem zadawać bardziej szczegółowe pytania.

– I czego się dowiedziałeś? – zapytałem.

– Wydawać by się mogło, że ustawę uchwalono po to, aby uchronić emerytury pracowników przed nadużyciami ze strony ich pracodawców – odparł bogaty ojciec.

– Jakimi nadużyciami? – dopytywałem się.

– Miało miejsce wiele różnych nadużyć dotyczących środków z planów emerytalnych. Niekiedy, nawet w dużych spółkach giełdowych, okazywało się, że plany emerytalne są puste lub niedofinansowane. Wielokrotnie jedna firma kupowała inną nie z powodu jej działalności, ale dlatego, że chciała przejąć jej fundusze emerytalne. Niektóre bardziej odpowiedzialne firmy miały dziesiątki milionów dolarów ulokowane w funduszach emerytalnych, które miały często większą wartość niż sam biznes. Kupując taką firmę, można było opróżnić jej fundusz emerytalny.

– Przejmowano takie firmy tylko dla funduszu emerytalnego?

Bogaty ojciec skinął głową.

– Nie było to jednak jedyne nadużycie. Były też inne. I to właśnie z ich powodu rzekomo uchwalono ustawę ERISA.

– Dlaczego powiedziałeś rzekomo? – zainteresowałem się.

– Otóż na ustawie mieli skorzystać pracownicy – miał to być sposób na uchronienie ich przed nadużyciami, ale jak wszyscy wiemy, nie istnieje coś, co jest korzystne tylko dla jednej grupy ludzi. Także firmy skorzystały na wprowadzeniu ustawy, ale o korzyściach dla firm nie było nawet wzmianki w prasie.

– Więc w jaki sposób firmy z niej skorzystały? – zapytałem.

– Teraz gdy, już miałeś swój pierwszy biznes, pozwól, że zadam ci pytanie. Ile kosztuje firmę pracowniczy plan emerytalny?

– Razem z opłatami na ubezpieczenie społeczne i wpłatami na fundusze emerytalne? – upewniłem się.

Bogaty ojciec przytaknął, mówiąc:

– Tak, ile to kosztuje?

– Bardzo dużo – odpowiedziałem. – Często chciałem zapłacić moim pracownikom więcej, ale ukryte podatki, o których istnieniu pracownicy często nie mają pojęcia, były tak wysokie, że nie mogłem sobie pozwolić na podniesienie wynagrodzeń. Za każdym razem jak oni dostawali podwyżkę, rząd także dostawał podwyżkę.

– Więc choć ERISA została uchwalona z uwagi na korzyści pracownika, pod wieloma względami korzystna była też dla pracodawcy. W wielu wypadkach koszty emerytury zostały przeniesione z pracodawcy na pracownika.

– Ale czy nie jest tak, że pracodawca musi wpłacić taką samą kwotę, jaką wpłaca pracownik? – zapytałem.

– Może to zrobić, jeśli oczywiście pozwala mu na to fundusz, ale słowem-kluczem jest tu „taka sama” – powiedział Michał. – Innymi słowy, suma, którą teraz musi zapłacić pracodawca, znacznie się zmniejszyła. To tak, jakbyś na przykład zmniejszył wysokość raty kredytu hipotecznego o połowę. Nie chciałbyś zmniejszyć raty swojego kredytu o połowę?

Michał był dobrze zorientowany w tym nowym planie emerytalnym, ponieważ bogaty ojciec uczynił go odpowiedzialnym za jego zrozumienie.

– A na dodatek wielu pracowników decyduje się nie wpłacać nic, zatem pracodawca też nie musi niczego wpłacać.

– Więc jeśli pracownik nic nie wpłaci na swój fundusz, pracodawca też nic nie wpłaca. Koszt opłat emerytalnych dla takiego pracownika wynosi wtedy zero. I czy to właśnie dlatego ludzie będą mieli problem? Problem braku oszczędności emerytalnych? – zapytałem.

– To jeden z problemów – bardzo poważny, to prawda. Ale moim zdaniem, największy problem nie będzie stworzony przez ludzi, którzy nie mają ani grosza w swoich planach emerytalnych, ale przez tych, którzy skrupulatnie odkładali pieniądze na kontach emerytalnych. Największy w historii krach na rynku papierów wartościowych spowodują ci, którzy systematycznie wpłacali pieniądze na swoje plany emerytalne.

– W historii? – zapytałem z niedowierzaniem. – I krach nie będzie spowodowany przez tych pracowników, którzy nic nie mają, tylko przez tych, którzy odłożyli pieniądze?

Bogaty ojciec potwierdził.

– Zastanów się nad tym. Czy ktoś, kto nic nie ma, może wywołać krach na rynku?

– Naprawdę nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem – odparłem.

– Największy w historii krach na rynku papierów wartościowych będzie spowodowany przez miliony ludzi, których pieniądze są zablokowane w funduszach inwestycyjnych i różnego rodzaju udziałach znajdujących się na rynku papierów wartościowych, a nie przez tych, którzy nie mają ani udziałów, ani pieniędzy – dodał Michał. – Tak podpowiada zdrowy rozsądek.

– Ta zmiana w prawie przyczyni się do powstania wielu problemów, a jednym z nich, w odległej przyszłości, będzie ten gigantyczny krach na giełdzie – powiedział bogaty ojciec, gdy nasze jedzenie pojawiło się na stole.

– Dlaczego ma się tak stać? Z jakiego powodu jesteś tego taki pewien? – zainteresowałem się.

– Ponieważ ludzie, którzy wprowadzają pieniądze na rynek, nie są inwestorami. Jak już wiesz, większość twoich pracowników nie potrafi prawidłowo odczytać zestawienia finansowego. Jak więc można inwestować, jeśli się nie umie poprawnie odczytać zestawienia finansowego? – zastanawiał się bogaty ojciec. – Powstała na skutek przepisów ERISA „fala uderzeniowa” nie tylko pozbawi miliony ludzi planów emerytalnych, ale także zmusi ich do uzależnienia swojej finansowej przyszłości od sytuacji na rynku, a wszyscy wiemy, że każdy rynek może przeżywać zarówno dobrą, jak i złą koniunkturę.

Bogaty ojciec spojrzał na mnie. – Uczyłem ciebie i Michała, jak być inwestorem, który potrafi zarabiać pieniądze zarówno wtedy, gdy rynek jest w stanie ożywienia, jak i zapaści. Ale wielu pracowników nie przeszło takiego umysłowego i emocjonalnego treningu i gdy rozpocznie się wielki krach, sądzę, że zachowają się jak większość niewyszkolonych inwestorów – spanikują i zaczną sprzedawać, aby przetrwać albo ochronić swoją przyszłość.

– Kiedy to ma się według ciebie wydarzyć? – zapytałem.

– Nie wiem – odparł bogaty ojciec. – Nikt nie ma kryształowej kuli z obrazem o idealnej ostrości. Ale przewiduję, że gdzieś pomiędzy dniem dzisiejszym i największym krachem w historii będą pomniejsze, choć rosnące na sile, wzrosty i spadki koniunktury na rynku, które poprzedzą największy w historii wzrost i największy w historii spadek.

– Zatem będą sygnały ostrzegawcze? – chciał wiedzieć Michał.

– O tak – uśmiechnął się bogaty ojciec. – Będzie ich cała masa. Dobra wiadomość jest taka, że wy będziecie mieli sporo czasu, żeby poćwiczyć, zdobywając doświadczenie i umiejętności podczas tych mniejszych boomów i zapaści. Tak jak ćwiczycie, surfując latem na mniejszych falach, aby przygotować się na większe fale w okresie zimy, sugeruję, żebyście zrobili to samo ze swoimi umiejętnościami inwestowania. W miarę jak wzrosty i spadki koniunktury będą coraz większe, wy będzie stawali się coraz bogatsi.

– Ale inni będą coraz biedniejsi – zauważyłem.

– Niestety, to prawda. Ale zawsze pamiętaj historię o arce Noego. Noe nie mógł zabrać na pokład wszystkich zwierząt i obawiam się, że tak samo będzie w wypadku nadchodzącego krachu na giełdzie.

– Czyli przetrwają najsilniejsi? – zapytałem.

– Przetrwają najsilniejsi finansowo oraz ci, którzy wykażą się największym finansowym sprytem – odparł bogaty ojciec. – Ci, którzy będą przygotowani – dokładnie tak jak Noe przygotował się na to, co miało nadejść, budując arkę. Uczyłem was też, jak zbudować arkę.

– Budujemy arki? – roześmiałem się. – Gdzie one są? Jakoś ich nie widzę.

– Arka, którą pomagałem ci budować, znajduje się w twojej głowie.

– Arka w mojej głowie – powiedziałem z cynizmem w głosie. – A to dopiero.

– Słuchaj – mówił dalej bogaty ojciec, nakładając sobie kolejną porcję jedzenia. – Jeśli nie chcesz się przygotować, powiedz mi o tym teraz. Nie marnuj mojego czasu. Czy wydaje ci się, że lubię ganić cię za złe zarządzanie twoim biznesem i finansami? Czy do tej pory marnowałem mój czas i wiarę w ciebie? Jeśli tak, powiedz mi o tym od razu.

– Nie, nie, to nie tak – próbowałem się bronić. – Tylko ta arka. Nie mogę pojąć idei budowania arki… zwłaszcza w mojej głowie.

– No a gdzie – wydaje ci się – są pieniądze, gdzie odbywa się inwestowanie czy biznes? Oczywiście, że w twojej głowie. Jeśli nie ma pieniędzy w twojej głowie, nie będzie ich także w twoich rękach – w głosie bogatego ojca słychać było gniew.

– Już dobrze, rozumiem – pokornie odrzekłem.

– Słuchaj – zapalił się bogaty ojciec. – Zapewniam cię, że niezależnie od tego, czy ten gigantyczny krach się wydarzy czy nie, będą miały miejsce okresy boomu i zapaści – zawsze były i zawsze będą się zdarzały na rynku papierów wartościowych. Przewidywanie ich nadejścia nie wymaga umiejętności jasnowidzenia. Ty i Michał macie przeszło 30 lat. Macie solidne podstawy finansowe i zdobywacie wspaniałe doświadczenie biznesowe. Jesteście już na tyle dorośli, żeby stawić czoło rzeczywistości. Tak samo, jak niemal codziennie ćwiczycie, surfując na małych czy dużych falach, ja chcę, żebyście ćwiczyli – używając języka surferów – jazdę zarówno po niskich, jak i wysokich „falach” rynków i cykli finansowych. Jeśli będziecie tak robić, wasze umiejętności będą się stawały coraz lepsze.

– Czyli rynek „faluje” podobnie jak ocean – poszedłem tropem jego myśli.

– Zgadza się – odparł bogaty ojciec. – Nazywamy to cyklami koniunkturalnymi.

– I uważasz, że ERISA jest jak sztorm na oceanie, który niedługo spowoduje, że fale będą się z łoskotem rozbijać o brzeg… przez długi czas zmieniając cykle koniunkturalne – powiedział Michał.

– Tak. Tak właśnie myślę – rzekł bogaty ojciec, kończąc posiłek. – Zawsze były okresy wzrostu i spadku koniunktury, ale sadzę, że ta zmiana przepisów doprowadzi do największego wzrostu i największego spadku koniunktury, jakie kiedykolwiek miały miejsce.

– A jeśli się mylisz? – zapytałem.

– Jeśli się mylę, a ty zrobisz to, co sugeruję, to przynajmniej staniesz się bogatszy. Staniesz się bogatszy, ponieważ w swojej głowie będziesz budował finansową arkę i już przez samo to będziesz bogaty tak w wypadku sprzyjającego, jak i niesprzyjającego stanu gospodarki.

– No dobrze – zgodziłem się. – Będę pamiętał o tej arce w mojej głowie i zastanowię się nad tym pomysłem. Potraktuję to jako przygotowanie i planowanie przyszłości, bym był gotowy tak jak Noe, do czegoś, co może, choć nie musi, się wydarzyć. Ale dlaczego uważasz, że ta zmiana w prawie będzie miała tak olbrzymie znaczenie i spowoduje tak potężny krach na rynku?

– Ponieważ zmiany w prawie wpływają na przyszłość – odparł bogaty ojciec. – Na przykład, gdyby rząd zmienił ograniczenie prędkości na tej małej ulicy przed restauracją z 40 na 160 km/h, natychmiast zobaczylibyśmy tego skutki. Od razu zdarzyłoby się więcej wypadków samochodowych i zginęłoby więcej ludzi. W taki właśnie sposób zmiana przepisów zmienia naszą przyszłość – na lepsze lub gorsze.

– Zatem co spowodowała ta zmiana przepisów? Dlaczego nie widzimy skutków? Dlaczego ci wszyscy siedzący tu dyrektorzy nie są tak zaniepokojeni jak ty?

Bogaty ojciec sięgnął po czystą serwetkę, na której napisał następujące litery:


OS

– Wszyscy ci dyrektorzy i ludzie tu pracujący nie są zaniepokojeni, ponieważ – jak sądzę – znajdujemy się w okresie przejścia z planów emerytalnych OŚ na plany emerytalne OS.

– Co? – zdziwiłem się. – Z planów OŚ na plany OS?

– Z planów emerytalnych OŚ na plany emerytalne OS – powiedział Michał. – Większość ludzi takich jak ty nie jest świadoma różnic pomiędzy tymi dwoma planami, a różnice są kolosalne. Wielu dyrektorów siedzących tutaj ciągle myśli w kategoriach planów OŚ, a nie OS i dlatego się nie martwią. Nie zdają sobie sprawy ze zmian ani przyszłych konsekwencji.

– Kiedy ci dyrektorzy uświadomią sobie te różnice? – zapytałem.

– Upłynie jeszcze sporo czasu – stwierdził bogaty ojciec. – Przypuszczam, że minie 25–50 lat, zanim ludzie zdadzą sobie w pełni sprawę ze znaczenia tej zmiany przepisów.

– Chcesz przez to powiedzieć, że gdzieś w okolicach roku 2000 zaczniemy dostrzegać te zmiany? – drążyłem.

– Ty zaczniesz je zauważać o wiele wcześniej – odrzekł. – Chociaż ludzie zauważą takie zmiany, jak na przykład pomniejsze okresy boomu i zastoju na rynku papierów wartościowych, wydaje mi się jednak, że nie będą świadomi zatrważających konsekwencji tej zmiany przepisów aż do roku 2000 albo nawet dłużej, o wiele dłużej.

Zapłaciliśmy za lunch. Gdy odeszliśmy od stolika, nasz ulubiony kelner krzątał się już przy nim, przygotowując go dla kolejnej grupy zgłodniałych gości.

– A co takiego ty robisz, żeby się przygotować na te nadchodzące zmiany? – zapytałem bogatego ojca.

– Ja już jestem przygotowany. Już dawno zbudowałem moją arkę – oświadczył z uśmiechem, gdy wyszliśmy na ulicę. – Te problemy nie będą moimi problemami. Będą za to twoimi. Mnie tu już nie będzie, gdy da się odczuć prawdziwe znaczenie tej zmiany przepisów. Zarówno twój ojciec, jak i ja będziemy już na tamtym świecie, gdy „fala” spowodowana przez te zmiany dotrze do brzegu.

– Zatem ta zmiana przepisów działa prawie tak, jak wasze pokolenie, które przekazuje naszemu swoje problemy? – zauważyłem, próbując jednocześnie sprawdzić otwartość bogatego ojca na pomysł międzypokoleniowego przekazywania odpowiedzialności lub przekazywania problemu, co właśnie miało tu miejsce.

– Powiedziałbym, że dość dobrze to ująłeś – odrzekł bogaty ojciec. – Pokolenie drugiej wojny światowej przekazuje problem pokoleniu wyżu demograficznego, a później kolejnemu; problem, dzięki któremu moje pokolenie skorzystało.

– Twoje pokolenie skorzystało, a moje teraz płaci za te wasze korzyści? – pozwoliłem sobie na sarkazm. – Czy to jest spadek, który po was dziedziczymy?

– Po części rzeczywiście tak jest – odparł bogaty ojciec z chytrym uśmiechem na twarzy. – Ale najpierw pozwól, że wyjaśnię różnicę pomiędzy planem emerytalnym OŚ a planem emerytalnym OS.

Następnie bogaty ojciec wytłumaczył mi, że plan OŚ, plan emerytalny o określonym świadczeniu, określa wysokość świadczenia, to znaczy sumę, jaką otrzyma osoba będąca na emeryturze. Na przykład, jeśli ktoś był pracownikiem jednej firmy przez 40 lat, po czym przeszedł na emeryturę w wieku 65 lat, zgodnie z założeniami planu o określonym świadczeniu, otrzymywałby stałą kwotę, powiedzmy 1000 dolarów, aż do śmierci. Gdyby ten pracownik zmarł w wieku 66 lat, firma w sumie dobrze by na tym wyszła, ponieważ musiałaby płacić tę stałą kwotę tylko przez rok. Natomiast gdyby ten pracownik zmarł w wieku 105 lat, firma musiałaby wypłacać mu 1000 dolarów przez 40 lat. W tym wypadku pracownik byłby w lepszej sytuacji, ale kosztem pracodawcy. Ubezpieczenie społeczne jest planem OŚ rządu.

Późniejsze zmiany w przepisach ERISA pozwolą firmom przejść na plan OS, czyli plan o określonej składce. Różnica pomiędzy planami OŚ i OS jest w zasadzie różnicą znaczeń słów świadczenie i składka. Plan OŚ określa świadczenie, podczas gdy plan OS uzależniony jest od składki. Innymi słowy, wysokość emerytury pracownika jest proporcjonalna do wysokości składki, jaką płacił, jeśli ją w ogóle płacił.

Pracownik może przejść na emeryturę, nie mając nic, jeżeli nic nie płacił. Poza tym, jeśli ktoś przechodzi na emeryturę i posiada np. 2 miliony dolarów w swoim funduszu emerytalnym i kwota ta wyczerpie się w momencie, gdy osiąga on wiek 85 lat, czy to przez rozdział środków, złe zarządzanie czy krach na rynku, w takim wypadku kończą się wypłaty i kończy się szczęście. Pracownik nie może wtedy pójść do firmy i domagać się dalszych świadczeń.

Najprościej rzecz ujmując, odpowiedzialność, koszt oraz długoterminowe konsekwencje związane z emeryturą przejdą z pracodawcy na pracownika. I chociaż różnica między oznaczeniami OŚ i OS jest niewielka, długoterminowe konsekwencje są i będą znaczne. Tak jak powiedział bogaty ojciec: „Pokolenie drugiej wojny światowej obarcza tym problemem pokolenie wyżu demograficznego i kolejne generacje; problemem, dzięki któremu ci pierwsi zyskali”. Innymi słowy, oni otrzymali swoje świadczenia, a my teraz musimy za to zapłacić, i to słono.

Po powrocie do gabinetu bogatego ojca uściskałem jego i Michała, dziękując im za rozmowę. Zaczynałem od nowa – bez pieniędzy, bez pracy, ale bogatszy o nową wiedzę i doświadczenie. Choć byłem trochę zaniepokojony i zdenerwowany, byłem gotów zabrać się do pracy, poszukując nowej okazji do zbudowania kolejnej firmy.

– Mam jeszcze jedno pytanie – powiedziałem, spoglądając na bogatego ojca. – Czy ci dyrektorzy z tamtej restauracji nie zdają sobie sprawy z różnicy pomiędzy planami emerytalnymi OŚ i OS?

– Jestem przekonany, że nie – powiedział Michał. – I to spowoduje w przyszłości jeszcze większe problemy. Przez to, że nie zdają sobie sprawy, nie przygotowują się do tego, co ma się wydarzyć. Nadal myślą, że gdy przejdą na emeryturę, będą mieli dużo pieniędzy do końca swoich dni.

– Obawiam się, że gdy ludzie z twojego pokolenia przejdą na emeryturę, będą zmuszeni do życia o niższym standardzie niż moje – stwierdził bogaty ojciec. – Większość pracowników z mojego pokolenia nadal ma plany OŚ. Na emeryturze będą mogli zapisać się do klubu i całymi dniami grać w golfa czy bingo. Natomiast ogromna część ludzi z twojej generacji nigdy nie będzie mogła przejść na emeryturę. Wielu, albo nawet większość, będzie musiało pracować przez całe życie, niektórzy z chęci, ale większość z konieczności.

– Mam nadzieję, że lubią to, co robią – powiedziałem, uśmiechając się.

– To jest krótkowzroczne myślenie – odparł Michał. – Przeanalizowałem sytuację. Statystyki wykazują, że 25% pracowników po przejściu na emeryturę jest – prędzej czy później – niezdolnych do pracy. Niektórzy są w stanie pracować jeszcze tylko przez jakiś czas, inni nie mogą już w ogóle. Dlatego właśnie krótkowzroczne jest myślenie, że problem rozwiąże fakt, iż będą robili to, co lubią. Kolejne pokolenia, podobnie jak nasze, muszą patrzeć daleko w przyszłość. Żyjemy coraz dłużej i musimy sobie zadać pytanie: „Czy możemy sobie pozwolić na dłuższe życie, a także na coraz droższą opiekę medyczną? I co się stanie, jeśli znajdziemy się wśród tych 25% ludzi niezdolnych do pracy, czyli nie będziemy mogli robić tego, co lubimy?”. Są to pytania, które musimy postawić sobie, swoim rodzinom i naszym pracownikom.

– Ale my nie poruszamy teraz tych kwestii – powiedziałem, patrząc na bogatego ojca.

– Obawiam się, że nie – odparł bogaty ojciec, spoglądając na zegarek. – Problem wszystkich dyrektorów z tamtej małej chińskiej restauracji polega na tym, iż myślą, że mają te same plany OŚ, jakie mieli ich rodzice. Mogą tak sądzić, ponieważ pracują dla wielkich korporacji. Ale w niedalekiej przyszłości spółki te przejdą na plany emerytalne OS i większość pracowników, nawet dyrektorzy, nie będzie świadoma długofalowych konsekwencji tych zmian.

– A praca w wielkiej korporacji, to jak praca na pokładzie wielkiego statku wycieczkowego – zauważył Michał, znów włączając się do dyskusji. Wnikliwie zbadał tę sprawę i bardzo niepokoiła go przyszłość. – Za dawnych czasów, gdy pracownik przepracował już swoje, otrzymywał od spółki prywatną kabinę na rufie statku. Emerytowany pracownik stawał się pasażerem, cieszącym się z korzyści płynących z pracy dla dobrego statku Dobra Korporacja. Emerytowany pracownik mógł wkrótce tańczyć całą noc, słuchając muzyki Benny'ego Goldmana, popijając szampana i całymi dniami przesuwać krążki gry Shuffleboard. Ale tak było kiedyś. Statek Dobra Korporacja może teraz wyrzucić dawnego pracownika za burtę, rzucając jedynie małe koło ratunkowe znane pod nazwą plan emerytalny o określonej składce.

– A jeśli w tym planie o określonej składce nie ma ani grosza? – zapytałem.

– To już nie jest problem statku – odparł Michał.

– Spróbuj zbudować arkę z koła ratunkowego – powiedział bogaty ojciec, uśmiechając się sarkastycznie. Większość ludzi nigdy nie uczyła się, jak budować arki, zatem wielu z nich spędzi swoje ostatnie lata życia, trzymając się kurczowo malutkich kół ratunkowych i jałmużny od rodziny i rządu. Dlatego właśnie chcę, żebyście już teraz zaczęli budować własne arki. Jeśli je zbudujecie, w momencie gdy nadejdą zmiany, będziecie już posiadać własne wielkie statki – wasze własne arki, wystarczająco wielkie i mocne, żeby przetrwać każdy sztorm. A wierzcie mi – nadchodzi sztorm, i to wielki.

Dziękując bogatemu ojcu i Michałowi za lunch, skierowałem się do windy. Miałem 32 lata, byłem bez grosza i nie miałem pracy, ale tym razem zaczynałem od nowa bogaty w wiedzę i doświadczenie. Wiedziałem, że stworzenie mojego kolejnego biznesu będzie prostsze i szybsze. Więc chociaż nie miałem pieniędzy, byłem podekscytowany myślą o przyszłości, pomimo że zdawałem sobie sprawę, że zanosi się na duży sztorm. Budowanie arki miało dla mnie większy sens niż budowanie koła ratunkowego znanego jako plan emerytalny o określonej składce lub pod jakąkolwiek inną nazwą opisującą finansowe koła ratunkowe w różnych częściach świata.

 

Więcej informacji na temat książki znajdziesz tutaj.

© 2008 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode